Very Happiness



MULTO POLICJANTOS

Rano na wylotówce nie musiałyśmy ciągnąć się autobusami, bo Miguell odwiózł nas po drodze do pracy na koniec miasta.Czyli zaczęłyśmy łapać jeszcze po ciemku, o 7:40, na wjeździe na autostradę. Po dokładnie 11 minutach zatrzymał  się  Juan, farmaceuta jadący do Les Cabezas de San Juan. Wysadził nas przy bramkach, perfect mogłoby się wydawać.  Nie w Hiszpanii :) Trzy wozy traffic guardians, czyli sześciu  policjantów od razu powiedziało, że to autostrada, więc  autovia autostop very problem. I zasypali nas wyjaśnieniami, oczywiście po hiszpańsku. W końcu znalazł się jeden superhero cop, który mówił  po angielsku. Pewny słuszności służby, którą wykonuje wyjaśnił, że nie możemy łapać na parkingu-zjeździe przy bramkach i że nas odwiezie na N IV - drogę krajową. Super, no problem, gdyby nie to, że  podwiózł nas z 2km i zostawił z drugiej strony miasta. 1,5km od San Juan, jakieś  8km od wylotówki na Gibraltar.

Idę na stopa 100.. dosłownie +mgiełka lekka do 13

Idąc złapałyśmy na stopa dziadka, który zagadywał nas coś po hiszpańsku (si si) i zawiózł za miasto (chociaż mniej butowania). Idąc dalej znów zatrzymałyśmy auto na te pozostałe 7km i dotarłyśmy do krajówki.Tak naprawdę miejsce to niewiele różniło się od parkingu na bramkach, może tyle, że  auta jeździły z większą prędkością niż auta ruszające z bramek. No cóż ;)Po 15 minutach niczego postanowilyśmy przejść  100m na wjazd na autostradę. Może tym razem się uda. I co wtedy? Przechodzimy przez ulicę, a z naprzeciwka podjeżdża  policja i krzyczy coś po hiszpańsku. Ogólnie stały temat: no autovia (mimo,że byłyśmy  na krajowce) i pokazali nasze poprzednie miejsce. Poddajemy się, idziemy znów na N IV i łapiemy choćby do jutra.Na szczęście nie trzeba było, bo po 10min zatrzymał się bus dostawczy. Młody kierowca jadący 20km do Lebrija. Niby niewiele, ale wsiadamy - tzn. prawie.. bo w tym samym czasie z mgły  pojawia się za nami policja. (JAK?!)

Na szczęście skończyło się bez trucia i po sprawdzeniu naszych dokumentów pojechali w otchłań mgły.

Frank okazał się sympatycznym dostawcą z BAYER (też tylko kilka słów mówił po angielsku, ale dał mi długopis bayer i pokazał, że to jego work).

VERY HAPPINESS


Co ciekawe, Frank odwiózł nas do El Cuervo nadrabiając z 15km. Mega!
Chciał nauczyć się kilka słówek i rozpoznać "happiness" od "happy". Z pomocą słownika pol-hiszp wytłumaczyłyśmy różnicę. Po chwili dowiedziałyśmy się, po co te słówka: wysiadając Frank ucieszony krzyknął "very happiness!!" po naszym Gracias, uśmiechnął się od ucha do ucha i pojechał.

JUAN, JEGO PACZKI I GIBRALTAR (?)


Przeszłyśmy kawałek El Cuervo i zaczełyśmy łapać na Jerez de la Frontera. "Ale zrób mi zdjęcie na pamiątkę tego szalonego stopa dziś". W tym samym czasie z naprzeciwka patrzy na nas gość z busa. Śmieję się do aparatu i pokazuję  mu kartkę z miastem. Zawrócił i podjeżdża  (what?). Znów ani sylaby po angielsku, mówimy Jerez, Gibraltar itd. Si si. Ok, to jedziemy, byle do przodu.
Włączam GPS i jedziemy tyle, co po trasie, myślę. Nie ma co tracić czasu na błądzenie.
Juan jedzie faktycznie do Jerez, ok, ok, ok.. i skręca już nie po trasie. O nie.. ale wysiada i mówi "uno momento" biorąc jakąś paczkę z bagaja i wraca po chwili. Chyba jedziemy gdzieś dalej. Kolejna przesyłka na obrzeżach miasta. I wracamy na autostradę. Dalej po trasie! Jedziemy obok El Puerto de Santa Maria (to chyba tam wysiądziemy, bo mówił coś o jakiejś Marii?). Ale nie, omijamy miasto i toczymy się dalej. Zgodnie z gps po trasie, świetnie! Dalej jest San Fernando - trzeba będzie jechać wybrzeżem, trochę na około, ale to co :) Nie, i tu nie zjeżdżamy haha. Chiclana de la Frontera - tu zjeżdżamy. No tak, padło jakieś  słowo cziklana na początku. Też ok!Ale tu powtarza się sytuacja z Jerez - paczka i jedziemy dalej (w międzyczasie tylko pytanko: Cafe? Tak odpowiadam i oczywiście Marta po chwili pije kawkę, a ja coca cola). Perfekcyjnie. Wkładamy plecaki na pakę, chyba jednak jedziemy jeszcze dalej. Wciąż mam z 70% baterii, wiec kontroluje gps i patrzę: jedziemy z E-5 na A-390 i przejeżdżamy do Medina-Sidonia. I tu dopiero tak serio kojarzymy fakty, że z tym panem to i na Gibraltar dojedziemy. Co następuje faktycznie po niedługim czasie. Wysiadamy ze śmiesznymi minami i myślą  "no tak ,wśród zdań, których nie rozumiałyśmy padło przecież słowo Gibraltar". Epic!Przy tej przejażdżce nie spotkaliśmy o dziwo już więcej policji (może pracują tylko podczas porannej mgły,z której mogą się wyłaniać jak zjawy?). O 13 byłyśmy już na Gibraltarze!! :D

Cafeto?

Hej Juan, jedziesz z nami do Jerez?


GIBRALTAR


Mamy mega hosta, Polaka - Radka, który mieszka tu od 3 lat. Mieszkamy więc trzy dni na 7 piętrze  z takim widokiem:

Tam rosną małpy..

Koło  18 poszliśmy  zobaczyć miasto i na górę. Droga idzie szybko, zachód słońca był cudowny. Pierwsze spotkanie z małpami żyjącymi na dziko? Meeeega! Jedna chciała mnie pocałować (tj. ugryźć ). Dlaczego to jedyne miejsce w Europie, gdzie występują małpki? Mają wybór być Anglikami, czemu więc nie? ;)
 Potem posiedzieliśmy na górze na skałce i gapiliśmy się na pełnię księżyca, która przepięknie odbijała się w morzu. Po prostu wow!
 W takich momentach nie robisz zdjęć. Próbujesz raczej zachłysnąć się widokiem i pozwalasz zachwytowi rozwalać cię od wewnątrz. Nie do opisania.

Poza tym miałam nadzieję popatrzeć w stronę Afryki, bo da się ją ponoć zobaczyć przy dobrych chmurach.. nie spodziewałam się, że to tak blisko. Miłe uczucie "o, Afryka, tam też będę kiedyś podróżować".
 Do domu wróciliśmy koło 23, posiedzieliśmy przy rosołku i herbatce do 1 i pogadaliśmy o wszystkim. Chyba sporo o historii. To był dobry dzień.

W sumie mimo uciążliwych policjantów trzeba przyznać, że przyczynili się do jednego z najweselszych i najciekawszych autostopowych dni. Czy stop w Hiszpanii jest trudny? Nie sądzę, prędzej powiedziałabym, że jest po prostu kilka utrudniających go czynników ;)

Dziś połazimy po jaskiniach i znów odwiedzimy małpy. Jest czad!

 Pozdr :)




ps: Sevilla jest cudowna, ale ją też opiszę kiedyś po powrocie. A wrzucam tylko jedno foto z tego cudnego miasta:








Komentarze

  1. widok z okna mega zajebioza :D a wiesz, że jesteś dresiarz na tym jednym fotku? hehe :)
    Uważajcie na siebie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty