Turyn, 15.03.2015



Nasza podróż dobiega końca.. szok, jak to szybko zleciało!

Nie pisałam nic więcej na blogu, bo z miast wolałam sobie spisać kiedyś porządniej (mam notatki w moim dzienniku). A też z tego powodu, że było zbyt dużo do pisania!

Nie spodziewałam się w ogóle, że spotka nas tyle ciekawych,  spontanicznych rzeczy i ludzi. Pakując plecak na tripa myślałam "fajnie, odpocznę od studiów, pojem hiszpańskiego jedzenia, sprawdzę jak tam działa autostop, zobaczymy kilka miast i będzie spoko".. ale sytuacje i ludzie, których spotkałyśmy zdecydowanie przerosły moje oczekiwania.. 
Właściwie, to w żadnej podróży nie poznałam tylu genialnych i otwartych osób, z którymi chcemy utrzymywać kontakt. Kierowców, którzy gdzieś nas zabrali (bo 200km/dzień to świetny pomysł żeby lepiej wykorzystać czas).

Kongo i ja + podobne zaciesze

Poza tym jakieś dwa lata, rok temu mówiłyśmy "tak podróżujemy dwie dziewczyny stopem, ale po Polsce, po Europie byśmy nie pojechały" a tymczasem zrobiłyśmy 3000 km stopem i w sumie... żyjemy sobie dalej szczęśliwie i pojechałybyśmy dalej. Właściwie podróżowanie w 2 dziewczyny daje dużo możliwości - kilka osób zatrzymało się z troski, kilka mówiąc, że boi się zabierać jak są chłopacy, ale dziewczyn nie (głównie kierujące kobiety). I dałyśmy radę z mapami. I wyjechać z totalnie beznadziejnych miejsc (gdzie jeździły 3 auta w 30min), łapałyśmy stopa na hiszpańskich autostradach (co na trasie Sevilla-Granada wydawałoby się niemożliwe po 5 radiowozach na 150km).


Inne historyjki opiszę jeszcze po powrocie, bo lecimy we wtorek do Monachium i tam zdecydujemy, czy zostajemy jeszcze kilka dni, czy od razu wracamy do Göttingen. Wszystko może się jeszcze zdarzyć :)



Jeszcze 400km..

Najlepsza Marta ever.

Żul podróżny.
Dojechałam!
Tymczasem w deszczowym Turynie mówię tylko: życie jest piękne! (a jeśli wydaje Ci się, że  nie: zmień to).



Pozdr pozdr pozdr!
Ester

Komentarze

Popularne posty